Julka Palmer Julka Palmer
247
BLOG

Wszystkie lipy prowadzą do PiS

Julka Palmer Julka Palmer Polityka Obserwuj notkę 18

http://wyborcza.pl/7,75398,21996629,operacja-mlody-tusk-jak-wprost-wspieral-amber-gold.html

Pozwolę sobie przytoczyć całość ponieważ pisowcy oprócz GP niczego innego nie czytają, a tam o tym nie napiszą.


: "Cześć, Marcin, jak mogę pomóc, balansować to, co macie w mediach?". Tego samego dnia "Wprost" publikuje w internecie tekst "KNF próbuje zniszczyć Amber Gold?".

Latem 2012 r. właściciel tygodnika „Wprost” Michał Lisiecki wspólnie z szefem Amber Gold Marcinem Plichtą przeprowadzili operację uwikłania syna premiera Tuska w aferę gdańskiego parabanku – aby tę aferę przykryć.

5 sierpnia 2012 r. o godz. 19.38 Lisiecki pisze do Plichty o przygotowywanym przez „Wprost” sensacyjnym artykule o pracy Michała Tuska dla należącej do Amber Gold spółki lotniczej OLT Express. Tekst ma się ukazać 12 sierpnia jako „materiał śledczy”.


Lisiecki: „Poza nami nikt jeszcze się z nim nie kontaktował. To mała historia, a duża bomba. Lepiej ją teraz zostawić i poczekać, w jakim kierunku pójdzie konferencja. Lepiej zostaw story w rękawie na tę chwilę, a wykorzystasz/wykorzystamy, jak będzie potrzeba”.


Lisiecki do Plichty: Musisz walić w KNF, ja włączę „Wprost”

W tym czasie Plichcie pali się grunt pod nogami. Od początku lipca gdańska prokuratura i ABW prowadzą śledztwo w sprawie wyłudzenia przez niego ponad 800 mln zł od tysięcy klientów, którzy wpłacili je do Amber Gold, sądząc, że inwestują w złoto.

Banki blokują konta Amber Gold, a latające od kilku miesięcy linie OLT Express po początkowym sukcesie zwijają działalność. Plichta rozpaczliwie szuka ratunku. Oskarża publicznie, że padł ofiarą spisku służb specjalnych i Komisji Nadzoru Finansowego.

Ale media traktują jego wersję sceptycznie. Oprócz „Wprost”.

Z właścicielem tygodnika Plichta ma kontakty koleżeńskie. „Wprost” zamieszcza warte miliony złotych reklamy OLT i Amber Gold oraz teksty promocyjne, które czasem trudno odróżnić od reklam. Reklamy OLT i parabanku szły do większości mediów, ale według „Gazety Finansowej” promocja we „Wprost” stanowiła 47 proc. budżetu reklamowego spółek Plichty*.

27 lipca, gdy gazety opisują kryminalną przeszłość prezesa Amber Gold i wieszczą rychły upadek piramidy finansowej, Lisiecki telefonuje do Plichty:

Lisiecki: Cześć, Marcin, słuchaj, jak mogę wesprzeć, pomóc, balansować trochę informacjami to, co macie w mediach?
Plichta: Emil Marat [PR-owiec Amber Gold] rozmawiał z twoimi naczelnymi, będę na okładce w 'Bloombergu' i we 'Wprost' [pisma wydawane przez Lisieckiego]. Jeżeli możesz nam pomóc, to niech ktoś napisze wreszcie, co robi KNF i Ministerstwo Skarbu, bo próbujemy się z tym przebić. No, to by było fajnie
Lisiecki: Musisz walić w KNF, faktycznie przemycając te informacje. To ja zrobię tak, że włączę 'Wprost', który będzie szybciej po prostu reagował, żeby media czytały, i przemycę te informacje. Spróbujemy balansować, żeby pokazać, że miałeś wizję...

Jeszcze tego samego dnia na stronie internetowej „Wprost” ukazuje się tekst pt. „KNF próbuje zniszczyć Amber Gold?”. Są tam głównie wypowiedzi informatora twierdzącego, że wokół Amber Gold KNF zawiązał spisek. Rozmówca „Wprost” zapewnia też, że OLT nie jest finansowany z pieniędzy klientów parabanku.

30 lipca 2012 r. Plichta telefonuje do Jarosława Frankowskiego, dyrektora OLT Express, narzeka: - Na chwilę obecną nikt nie jest zainteresowany, żeby pisać o nas dobrze.

Frankowski: - No „Wprost” chyba napisał dobrze?

Plichta: - „Wprost” to są moje relacje osobiste.

O wspieraniu Amber Gold przez „Wprost” pisała w 2016 r. „Gazeta Finansowa”. Wyliczyła kilkanaście tekstów, które latem 2012 r. broniły Amber Gold i OLT Express. Niemal do chwili likwidacji spółki „Wprost” entuzjastycznie informowało o utworzeniu jej nowych oddziałów. 6 sierpnia z Plichtą robi wywiad „Bloomberg Businessweek”: "Nie jesteśmy piramidą finansową. Ktoś chce nas zniszczyć” – twierdzi Plichta.


„Mała historia, duża bomba”

Nie wiadomo, kiedy szef Amber Gold wpada na pomysł, żeby „przykryć” swoją aferę rewelacjami o pracy Michała Tuska dla OLT Express i by zrobić z siebie ofiarę władzy.

Nie wiadomo też, czy ktoś mu to doradził. W cytowanej rozmowie z Frankowskim mówi: "Dopóki syn premiera u mnie pracował, to wydaje mi się, że nikt nas nie ruszył" [tak w oryginale].

Michał Tusk od 2005 do 2012 r. był dziennikarzem gdańskiego oddziału „Gazety Wyborczej”. Pisał o kolejach i transporcie lotniczym. 15 marca 2012 r. odszedł z dziennikarstwa i zaczął pracę w porcie lotniczym w Gdańsku. W kwietniu podpisał też umowę-zlecenie na usługi analityczne i PR dla OLT Express. Miał na to zgodę portu lotniczego. Był jednym z 600 ludzi, którzy w różnych formach wykonywali prace dla linii Plichty. Zrezygnował w czerwcu, bo OLT zalegał z fakturami i zaprzestał lotów.

Nie jest jasne, na jakiej podstawie Plichta wnioskował, że syn premiera może być dla niego „parasolem”. Bardziej prawdopodobne, że ujawniając pracę Tuska dla OLT, chciał przykryć swoje kłopoty. Możliwe także, że chciał się zemścić na wymiarze sprawiedliwości, który z opóźnieniem, ale w końcu zabrał się za niego.

3 sierpnia 2012 r. Plichta wysłał Lisieckiemu pierwsze materiały o swoich relacjach z „młodym Tuskiem” – m.in. e-maile Tuska z prośbą o spotkanie. Tusk wysyłał je ze skrzynki w redakcji albo z adresu „Józef Bąk”. Podpisywał „Michał” lub „MT”.

5 sierpnia Plichta poinformował Lisieckiego, że Tusk dostawał w ramach zlecenia dla OLT 4 tys. zł netto miesięcznie.

Tego samego dnia do Michała Tuska dzwonią dziennikarze „Wprost”. Pytają o jego pracę dla OLT. Z rozmowy wynika, że znają wysokość zarobków i inne szczegóły współpracy. To po tej rozmowie Lisiecki pisze do Plichty e-maila ze zdaniem: „Mała historia, a duża bomba”.

Po telefonie od „Wprost” Michał Tusk zgłasza się do „Wyborczej” i udziela wywiadu, w którym przyznaje, że pracował dla OLT Express. Mówi, że ojciec krytykował jego decyzję o współpracy z firmą podlegającą Amber Gold. Relację z OLT zakończył w czerwcu, po rozmowie z Donaldem Tuskiem. „Przez cały okres współpracy nigdy ze strony OLT nie padła prośba o jakąkolwiek pomoc związaną z tym, jak się nazywam” – mówi w wywiadzie, który ukazuje się 6 sierpnia.

Następnego dnia Plichta rozmawia z Lisieckim:

Lisiecki: Wydaje mi się, że powinieneś teraz już bez konferencji [prasowej], tylko jakieś oświadczenia...
Plichta: Teraz wszyscy się skupią na temacie Michała Tuska. Jakbyście potrzebowali jakichś informacji na temat Michała Tuska, to ja też mogę wam przesłać w formie korespondencji SMS-y, które on pisał. Bo nieprawdą jest, bo ojciec musiał o tym wcześniej wiedzieć, bo jak on się do nas zgłosił, żeby pracować, to ojciec mu zakazał
Lisiecki: Wiem, mówiłeś mi to dokładnie
Plichta: On się starał o tę robotę, nie my o niego. My się wręcz baliśmy go zatrudnić
Lisiecki: Tak, tak, to dobry wątek, to Sylwkowi mailami...

„Sylwek” to Sylwester Latkowski, wtedy szef działu śledczego „Wprost”, rok później naczelny tygodnika. Jeszcze tego samego dnia przyjeżdża do Gdańska. Umawia się z Plichtą przez telefon po godz. 22: róg Pańskiej i Szewskiej, okolice kościoła św. Mikołaja.

W Gdańsku Latkowski odbywa rozmowę z Michałem Tuskiem. 8 i 9 sierpnia Plichta przesyła mu faktury wystawione przez Tuska dla OLT i jego e-maile, m.in. w sprawie wywiadu z szefem linii.

„Złoty syn premiera”

Swoją „dużą bombę” tygodnik Lisieckiego odpala 10 sierpnia. „Ujawnimy kulisy współpracy syna Tuska z OLT” – zapowiada w internetowym wydaniu. „Sprawa robi się bardzo poważna. Sprawa syna premiera RP Michała Tuska” – głosi zapowiedź artykułu nazwanego „ustaleniami dziennikarskiego śledztwa”.

Dwa dni później ukazuje się okładkowy tekst pt. „Złoty syn Tuska”, a w nim dramatyczna rozmowa z Michałem Tuskiem („Napiszcie, że byłem debilem” – mówi tam młody Tusk) oraz skany jego umów o pracę, SMS-ów i e-maili.

Wszystko przesłane wcześniej przez Plichtę.

Publikacja na moment przykrywa aferę Amber Gold, kierując uwagę opinii publicznej i opozycji na związki syna premiera z parabankiem.

Jednak biznesu Plichty nic nie jest już w stanie uratować. Wkrótce on i jego żona zostają zatrzymani (siedzą do dzisiaj), Amber Gold bankrutuje, pieniędzy klientów nie da się odzyskać.


Śledztwo prokuratury nie wykazuje żadnych związków Michała Tuska z aferą gdańskiego parabanku.

W 2016 r. Sejm powołuje komisję śledczą. Ma wyjaśnić, dlaczego Amber Gold mógł działać przez prawie trzy lata przy słabej interwencji służb specjalnych i instytucji państwowych. Na potrzeby komisji prokuratura odtajniła podsłuchane rozmowy Plichty i Lisieckiego oraz e-maile, które teraz ujawniamy w „Wyborczej”.

Posłowie PiS, mający w komisji większość, wrócili do tematu współpracy Michała Tuska z OLT Express. Przesłuchanie odbyło się w środę. Mimo że trwało osiem godzin, o teorii nt. „parasola ochronnego” nad Amber Gold w postaci „młodego Tuska” ledwie napomknięto. Po wakacjach komisja chce w tej sprawie przesłuchać Donalda Tuska.

* Od redakcji:
‘Wydawca tygodnika „Wprost” zaprzeczył wczoraj na swojej stronie internetowej temu, że ‘do „Wprost” trafiło 47% wydatków reklamowych Amber Gold’.
Dokładny cytat z „Gazety Finansowej”, na którą się powołaliśmy, brzmiał: ‘W sumie do wydawcy „Wprost” i „Bloomberga” trafiło ok. 47 proc. wydatków reklamowych Amber Gold’.


image

Julki nie trzeba pocieszać! Moim zdaniem to najtwardsza zawodniczka wśród lemingów i sama jedna potrafi w pył rozbić różnych Królików, Sowińców i Kopaczelów. O jej bezkompromisowości będą jeszcze w szkołach uczyć. Ot co :) ROBIN412327.01.2015 00:23 8213933 * PiS to zło.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka